Hobbit

czyli – tam i z powrotem

There and back again

There and back again

Powieści Tolkiena są dziełem szczególnym w literaturze. Z jednej strony nie ma w historii literatury tak doskonałego i spójnego świata przedstawionego, choć jest to rzeczywistość bardzo odbiegająca od naszej pod każdym względem. Z drugiej zaś autor ukazuje nam szczególnie wyrazistą prawdę człowieczeństwa, choć – paradoksalnie – nie tylko ludzie są bohaterami jego powieści. Do zafascynowanych światem tolkienowskim należy też skandynawski muzyk Kim Skovbye.

Płyta „There and back again” jest znaną historią Tolkiena „Hobbit” przedstawioną w muzycznej formie. Można tę muzykę uznać za ilustracyjną, lecz dla mnie jest to kongenialne dzieło o wspólnych dla obu twórców korzeniach. Warto bowiem przypomnieć, ze twórczość Tolkiena ma swoje źródło w dawnej mitologii – głównie celtyckiej i skandynawskiej, a Kim Skovbye grający na harfie sięga do tych samych inspiracji.

Przypomnę, ze bohaterem powieści Tolkiena jest Bilbo Baggins – hobbit. To rasa istot niewielkich, spokojnych i wesołych. Cechy, których hobbici nie mają to żądza władzy, żądza przygód i ciekawość nieznanych krain. Żyją sobie spokojnie w Shire i tylko jeden z nich jest dość szalony by wybrać się w nieznane w towarzystwie czarodzieja Gandalfa, elfów i krasnoludów. Płyta zaczyna się pięknym rytmicznym motywem irlandzkim „Gandalf and the Dwarves”, który pokazuje jak to pojawienie się Gandalfa w wiosce hobbitów zaspokaja niewielką ciekawość świata hobbitów, ale jednocześnie wyzwala ich gościnność i zamiłowanie do tańca i zabawy. Jednak już ten pierwszy motyw przeplata się z nieco tajemniczą nutą, która zwiastuje dalszą fabułę.

„Leaving home” to utwór będący swoistym dialogiem harfy i gitary. To jakby się biły ze sobą dwie strony osobowości Bilbo, który musi podjąć decyzję o wyruszeniu na daleką wyprawę. Wbrew pozorom nie jest to dramatyczna muzyka, bo przecież bohater jeszcze nie wie, co go czeka. W opowieści pojawiają się elfy. To przez ich krainę ruszają wędrowcy i o tym mówi utwór „The Valley of Rivendell” będący mistrzowskim popisem gry na harfie. Prócz harfy pojawia się tu jeszcze wokaliza. Muzyka oddaje pewną monumentalność elfów, ale i smutek, ponieważ ród elfów wie, że stają się rasą odchodzącą, że w Śródziemiu zastąpią ich ludzie.

„Into the misty Mountains” – w Górach Mglistych spotyka Bilba największa życiowa przygoda. Musi wykazać się determinacją i odwagą. Ten utwór to epicka opowieść o Goblinach, tajemniczym Gollumie i wreszcie o niezwykłym pierścieniu. To zresztą jest jedyny fragment płyty, który ma zdecydowanie formę ilustracyjną. Do moich ulubionych należy utwór „Bilbo” – takie muzyczne scherzo z harfą w roli głównej, które można by nazwać muzycznym przedstawieniem charakteru bohatera. Pojawiają się tu znowu wyraźne motywy celtyckie. Jednym z ulubionych moich utworów na płycie jest „The return of the Mountain King” będący adaptacją tradycyjnej muzyki irlandzkiej. Przedostatni utwór na płycie nosi tytuł „Going home” to ciekawe połączenie instrumentów strunowych – od harfy po gitarę i klawiszowych. Jest tu pewna melancholia i powaga. Bilbo wraca do domu zupełnie inny – jego przeżycia i tajemniczy pierścień, którego stał się właścicielem, czynią go zupełnie innym… hobbitem. Jeśli ktoś czytał Tolkiena, doceni wspaniałą muzykę Kima Skovbye. Jeżeli nie czytał, powinien to zrobić jak najszybciej.

Płytę wydała duńska wytwórnia Foenix Music w 1997 roku. Warto ją kupić, a na zachętę fragment koncertu.
 


Udostępnij!

    Dodaj komentarz